piątek, 11 lipca 2014

Historia pewnej dziewczynki...

Pewnego dnia mała dziewczynka znalazła okruch lustra. Przestraszyła się, ponieważ znała tyle opowieści o złych zwierciadłach. Było wśród nich lustro Złej Macochy z Królewny Śnieżki i zwierciadło czarta z Królowej Śniegu, którego odłamki utkwiwszy w oczach i sercach ludzkich, deformowały obrazy i uczucia, powodując waśnie i cierpienie.
Mały, odbijający słońce fragment szkła kusił zajączkami puszczanymi dookoła…
- A co, jeśli przyniesie nieszczęście, przecież to potłuczone lustro, albo… pokaleczy? - myślała.
Małe dziewczynki bywają bardzo ciekawskie i rzadko wkładane do ich głów przez dorosłych przestrogi, potrafią je powstrzymać przed zbieraniem, nawet tych niewłaściwych i bardzo niebezpiecznych skarbów.
Tak było i z naszą dziewczynką. Ostrożnie i powolutku podeszła do błyszczącego kawałka, rozejrzała się bezszelestnie dookoła i szybkim ruchem schowała zdobycz do kieszeni. Po czym pobiegła ani razu nie oglądając się za siebie.
Kiedy trochę zdyszana usiadła na dużym kamieniu w swoim sekretnym miejscu, szybko wyjęła z kieszeni mały błyszczący kawałek i uśmiechnęła się zadowolona. Dookoła panowała cisza, słychać było jedynie świerszcze, brzęczące owady, nawet wiatr ustał. Fragment lustra był tak mały, że nie można w nim było dostrzec drobnej twarzyczki dziecka, wystarczał jedynie na odbicie jego uśmiechu. Uniesionych kącików małych ust, odsłoniętych białych trochę nierównych ząbków. Musiało być późne popołudnie, ponieważ słońce na niebie wisiało już całkiem niewysoko, dodając ciepłych barw wszystkiemu dookoła. Promień odbił się w lustrzanym uśmiechu dziewczynki. Było w nim tyle radości, że ta chwila wystarczyła, by odczarować wszystkie historie o zaklętych zwierciadłach.
- Teraz już wiem – powiedziała dziewczynka – że w tobie mieszka światło i chcesz, abym mogła podarować je tym, którzy go nie mają. Razem możemy im je dać. Ja potrafię cię przenieść i ustawić tak, jak trzeba, ty spowodujesz, że dotrze ono do miejsc, które je zapomniały.
Świat jest piękny i pełen dobra – wyszeptała wkładając swój kawałek lusterka do małego metalowego pudełeczka po cukierkach. „Zajączek” zadrgał chwilę na jej rzęsach i załaskotał w mały nosek.
- Nie rozrabiaj! – zaśmiała się pocierając zmarszczony nosek palcem – teraz zamykam cię w twoim nowym domku, odpoczywaj, bo czeka nas jeszcze dużo do zrobienia. Przecież nie wiemy, ile na świecie zostało ciemnych miejsc do rozświetlenia…
***
Jeśli kiedyś spotkasz małą dziewczynkę z metalowym pudełeczkiem po cukierkach, uśmiechnij się do niej. Być może pokaże ci kawałek lusterka, w którym zamieszkał jej uśmiech i promień słońca. Być może sama opowie ci tę historię i otworzy pudełeczko, byś mógł sam poczuć, to o czym przeczytałeś.




0 komentarze:

Prześlij komentarz